Eksponat – nie tylko przedmiot, ale i opowieść…

Chociaż dziś coraz trudniej znaleźć strój ludowy podczas badań terenowych, to nadal zdążają się darczyńcy przynoszący przedmioty, które powiększają kolekcję stroju ludowego, a także bielizny pościelowej czy akcesoriów higieny osobistej. Wraz z przedmiotami docierają do nas opowieści, związane z eksponatami i ich twórcami. Podobnie jest z tymi, pochodzącymi z kresów, zakupionymi w 2023 r. od wnuczki Olgi Maniowskiej. Poza chustkami i misternie wyhaftowanymi ręcznikami i poszewkami do Muzeum trafiła historia związana z tymi obiektami:

 

Od dzieciństwa była dla mnie pociągająca skrzynia mojej babci Olusi. Dawna, staroświecka, duża i trwała, ciemnozielonej barwy, z czarnymi fragmentami metalicznymi. Zamek z masywnym kluczem nadal działa. Czas się zatrzymuje obok tej skrzyni. Cisza i spokój.

Wewnątrz po lewej stronie jest wąska półka z wiekiem. Zawsze był tam modlitewnik z małymi obrazkami, nici i różne drobiazgi. W skrzyni trzymali duże kawałki tkaniny, niektóre ubrania i chusty na głowę. Do dziś zachowało się tam domowe płótno konopne, co było kiedyś w każdym domu.

Dziś jest nam łatwo mieć hobby, a w czasach Ukraińskiej SRR trudno było kupić potrzebne do tego rzeczy. W latach 70. z jakiegoś powodu stała się deficytem czarna nić do haftowania. Więc kobiety wymyślił taki sposób: kupić czarną chustkę i z niej ciągnąc nici. W tym czasie babcia planowała wyhaftować czarny ręcznik i skorzystała z tej porady. I kiedy wyprała – co za nieszczęście! – nić z chusty zabarwiła płótno brudnymi strumieniami. Płacz, łzy… Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że te nitki mają być najpierw moczone w occie przez długi czas.

Po tym smutnym zdarzeniu dziadek Zenon kupował nici w Polsce, we Wrocławiu (mieszkał tam jego krewny, p. Józef Terlecki). Do tej pory pozostało nam wiele tych opakowań. Na etykietach przeczytamy: «Mulina. Ariadna, Fabryka Widzewska Nici im. H. Sawickiej. Łódź. Cena 2,25 zł.» lub «Kordonek. […] Cena 5,45 zł.»

Chusty „rosyjska” i „japońska” pochodzą z importu, z innych krajów. Mama podpowiada, że chusty te są z lat 70.-80., kupowane w Ukraińskiej SSR „z rąk”, czyli od ludzi mających rodzinę za granicą i przysyłających paczki. W pewnej chwili takie chusty z paczek zagranicznych zostały „walutą” – można było je sprzedać lub wymienić na coś innego”.

 

 

Skip to content