„Chodziłem po świecie…” 41. rocznica śmierci Franciszka Kotuli.
22 kwietnia przypada 41. rocznica śmieci rzeszowskiego Kolberga- Franciszka Kotuli; badacza kultury ludowej, założyciela rzeszowskiego Muzeum.
Wspominając jego bogaty i nieoceniony dziś dorobek badawczy, pragniemy zwrócić Państwa uwagę w stronę świata dawnych wiejskich muzykantów oraz otaczającej ich codzienności i mentalności społeczności z którą związani byli przez całe życie. Franciszka Kotulę łączyła z muzykantami wiejskimi jedna cecha wspólna: upór w dążeniu do celu i niepokojony twórczy duch w wyniku czego jako owoc swojej pracy zawodowej pozostawił po sobie kilkaset publikacji naukowych (rozprawy, recenzuje, polemiki) oraz blisko 30 książek o tematyce etnograficzno-historycznej, które powstały w oparciu o zebrany w terenie materiał źródłowy. O sobie i swoim powołaniu zwykł żartobliwie mówić: Chodziłem po świecie i zbierałem śmiecie… czy na pewno były to śmiecie…???
„Usiłowałem pokazać glebę i atmosferę w której folklorystyczna roślinność -niby folklorystyczne relikty dochowała się do czasów obecnych (…) Chciałem pokazać jaką zebrane pieśni (…) spełniały funkcję społeczną, czego były wyrazem i jakich głosów były, czy są echem”.[1]
Tę wspomnianą przez siebie „glebę i atmosferę, folklorystyczną roślinność i ludzi doskonale ukazał poprzez baśniową opowieść Muzykanty osnuta została na kanwie pamiętników muzykanckich oraz wspomnień i rozmów z muzykantami.
Zbierając różnego rodzaju zabytki folklorystyczne na terenie woj. Rzeszowskiego dobitnie zrozumiałem jaką rolę spełniali muzykanci wiejscy w procesie kształtowania się kultury ludowej, jaką pozycję zajmowali w dawnym układzie społecznym. Równolegle do zbierania i badania folkloru „in situ”, gromadziłem wszelkie wiadomości o ich życiu, działalności i opinii jaka wytworzyła się w społeczności wiejskiej. W rezultacie zebrałem tyle materiału, że poczęła rysować mi się syntetyczna praca o tym kulturowym aspekcie. (…) Wreszcie wpadłem na pomysł skłonienia żyjących jeszcze „starej daty” muzykantów do napisania swoich życiorysów względnie pamiętników. I ta akcja w pełni mi się udała. (…) Niektóre z nich są wręcz kapitalne. Niestety musiały być skrócone w tym sensie, że opuszczono fragmenty nie związane z muzykowaniem i życiem muzykanckim. Pamiętniki oprócz licznych wiadomości z życia muzykantów zawierają wiele cennych momentów dotyczących obyczajowości i socjologicznych. [2]
Muzykanci na weselu 1910 r. Franciszek Frączek z Żołyni. Rysunki F. Fraczka w pierwotnym założeniu miały posłużyć jako ilustracja powieści Muzykanty.
MUZYKANTY to opowieść złożona z opowiastek, wspomnień i westchnień. Książka F. Kotuli o „Muzykantach” zawiera niezwykle ciekawy materiał, zebrany przez Autora w ciągu wielu lat jego pracy etnograficzno-terenowej, traktowanej przezeń nie tylko jako trud badawczy , lecz także – użyjmy określenia sentymentalnego nieco – przedmiot niezwykle umiłowany. Kotula wielorakimi węzłami złączony z ziemia , o której pisze, doskonale zna swój teren i trafia na poły instynktownie na obszary wiedzy o ludowej kulturze, mało znane, a nawet hermetyczne, jak choćby zagadnienia przesądów i zamówień lekarskich. Umie on trafić do informatorów, zdobywać ich zaufanie, wydobywać z nich informacje o sprawach obcemu niepowierzanych. Dowodem tego jest zarówno książka „Folklor słowny osobliwy” , jak i po części „Hej leluja”, wspaniały zbiór kolęd noworocznych, uznawanych za zaginione na naszym obszarze. Każda z jego prac dostarcza cennych materiałów dla badaczy „gabinetowych”, odciętych od terenu lub penetrujących teren od czasu do czasu.
Kotula zwrócił uwagę na wygasającą już grupę wiejskich muzykantów. Środki masowego przekazu, muzyka odtwarzana mechanicznie w nieuchronny sposób przybliżają koniec tej osobliwej kasty, a jeśli nawet na jej odrodzenie wpłynie kiedyś obserwowany obecni rozwój szkolnictwa muzycznego, z całą pewnością zjawiska omówione w obecnej pracy będą należały wówczas do przeszłości. Nie wróci przecież czas, gdy wiejscy chłopcy uczyli się grać na własnoręcznie skleconych z desek skrzypcach lub gdy bębniści amatorzy sporządzali instrument z wyproszonych desek pokrytych skórą ukradzionego i zabitego psa, nie wróci czas wiary w to, że umiejętność grania jest darem danym od diabła. Kotula uchwycił heroiczne dążenia małych muzykantów do zamierzonego, jakże trudnego celu, ukazał stosunki w tym zakresie we wsi wczorajszej, dając niejako faktograficzny komentarz do jednej z najpiękniejszych polskich nowel „Janko Muzykant”. Rzecz ciekawa, nawet Kolberg, pilny słuchacz i kronikarz wioskowych grajków, pominął w swych badaniach ich środowisko.
Zachęcamy do zatopienia się w lekturę tej niesamowitej, gawędziarskiej opowieść o przygodach wiejskich muzykantów i utrwalonym na kartach powieści minionym już świecie. [3]
Poniżej w zakładce FRANCISZEK KOTULA – MUZYKANTY, zamieszczamy materiał przygotowany w 2017 roku w ramach projektu Międzypokoleniowa Sztafeta Folkowa, tj.: pdf powieści MUZYKANTY, wybrane fragmenty pamiętników muzykanckich, fotografie oraz wybrane cytaty z Muzykantów w wersji mp3.
Zapraszamy do lektury.
https://www.msf.muzeumetnograficzne.rzeszow.pl/sites/default/files/Muzykanty%20plik%202.mp3
[1] F. Kotula, Folklor słowny osobliwy Lasowiaków, Rzeszowiaków i Pogórzan, Lublin 1969
[2] Nr inw. 1240 TK , kw 263/2018, t. 200
[3] Nr inw. 240 TK, kw 263/2018, t.200, H.Kapełuś.
Muzyki idą, rys. Józef Ryś z Łąki.
Franciszek Kotula podczas dokumentacji kapeli Doniców z Głowienki k. Krosna, 1962 r.