„U młodego trza się teraz rozumu uczyć…”
Wrzesień kojarzy się z wykopkami. Z tej racji przytoczymy dziś fragment z niezwykle ciekawych „Pamiętników Włościanina” – Jana Słomki, mówiący m. in. o ziemniakach:
„W naszej gminie obowiązywał taki podział roli: gdzie obecnie 5-ta klasa gruntu, tam wszyscy siali żyto ozime i co cztery lata po wygnojeniu proso; gdzie zaś pierwsza klasa, tam siali pszenicę, jęczmień, owies, koniczynę, bób i sadzili ziemniaki i kapustę. Tę naukę ojcowie wpajali w synów i wnuków, aby tylko tak siać i sadzić, bo inaczej urodzaj chybi. Każdy też tej nauki się trzymał, aby nie chybił i nie był wyśmiany.
Gdym zaczął samodzielnie gospodarować, ojciec mojej żony doradził mi, żeby trochę ziemniaków zasadzić koło domu na polu zwanem »Ogniska«, ażeby z nowego można było ukopać ziemniaków na domową potrzebę, nim zbierze się ziemniaków z pola w jesieni. Ja się trzymałem tego, co od ojca i dziadka słyszałem, że w tem miejscu będzie tylko żyto i proso. A teść na to: „Wsadź na wolę Bożą choć kawałeczek ziemniaków, może coś urośnie, będziesz miał bliżej”. Usłuchałem; przyszła wiosna i na wspomnianem polu sadziłem ziemniaki. Byłem już w połowie roboty, gdy nadszedł jeden z najstarszych wówczas w Dzikowie gospodarzy Maciej Mortka i woła do mnie, śmiejąc się: »Hej, młody gospodarzu! Twój dziadek i ojciec stąd ziemniaków nie jadł, i ty nie będziesz jadł. Nic ty tu nowego nie zaprowadzisz«. Tak kilka chwil stał nade mną i tłumaczył mi, że źle robię, że nie mam doświadczenia. Były to rady starego, poważanego gospodarza, mogły mną zachwiać, odwieść mnie od rozpoczętej roboty, — zdobyłem się jednak na odwagę i sadzenia dokończyłem.
Przyszła jesień; ziemniaki porosły nad podziw, tak krzaki, jako też i pod krzakami także, że można je było narączkiem nosić do domu. Wszyscy się temu dziwili niemało, a i ów gospodarz, który odradzał mi sadzenie, ile razy przechodził tamtędy i widział ten niezwykły urodzaj, zatrzymywał się i mówił do siebie: »U młodego trza się teraz rozumu uczyć, u młodego«, i to samo nieraz powtarzał.
Ten wypadek nauczył mnie w życiu bardzo wiele: od tego czasu coraz mniej zważałem na gadki i śmiechy ludzkie, coraz śmielej zrywałem z przesądami. Wprowadzałem inny płodozmian i gdzieindziej i dobrze na tem wychodziłem. Na tem samem polu, gdzie starzy nigdy ziemniaków nie sadzili, sadzę je obecnie stale i zawsze mam ładny zbiór, bo ziemia wyjałowiona dawniej zbożami, a zasilana teraz często nawozem, szczególnie nadaje się pod jarzyny.
W tych czasach nie brak nigdzie ładnych ziemniaków. Dawniej, skoro Niemcy, koloniści z Padwi, o 3 mile, nie dowieźli do Tarnobrzega ziemniaków, zaraz dawał się odczuwać brak tego artykułu i drożyzna; — obecnie gospodarze z Dzikowa zaspokajają w znacznej części zapotrzebowanie na ziemniaki w mieście i mają ich jeszcze dość na własny użytek.
(Z „Pamiętnika włościanina”, Jan Słomka, Kraków 1929 r., rozdział III)
Wykopki były również tematem zajęć kółka plastycznego działającego przy Szkole Podstawowej w Medyni Głogowskiej. W naszych zbiorach znajduje się zbiór prac wykonanych w latach 80. XX w. przez jego uczestników.