H – jak „Hej, leluja!”

Zainteresowanie folklorem słownym było kolejnym już etapem na badawczej ścieżce Franciszka Kotuli. Pewnie nie było przypadkiem, ale oczekiwało na swój moment, który nadszedł, gdy Kotula wzbogacił swoje wyposażenie badawcze w magnetofon. Wydawało mi się wówczas – pisze- że jestem królem, magnetofon koroną na mej głowie, bo oto zamiast mozolnego i męczącego zapisywania, wystarczy nacisnąć klawiszyk i rejestrować wiernie to, co przedtem trzeba było siłą wydzierać z łona pamięci. Tak więc F. Kotula rejestrował folklor zarówno słowny jak i muzyczny. Interesowały go jednak jedynie teksty, bo jak sam pisał „nie był muzykalny”. Wynikiem poszukiwań były publikacje „Z Sandomierskiej Puszczy” oraz „Folklor słowny osobliwy”. Trzecim tomem miała być książka dotycząca Podgórza Rzeszowskiego, ale – jak pisze – zaszedł wypadek, który gwałtownie zmienił precyzyjnie ułożony plan. Tym wypadkiem była lektura książki Stanisława Czernika „Stare złoto”, która skierowała uwagę docenta na trop kolęd właśnie. Po zgłębieniu literatury przedmiotu oraz zapoznaniu się z istniejącymi już zbiorami, postanowił rozpoznać teren. Pierwsze sondaże okazały się być obiecujące, ale gdy emocje opadły, Kotulę ogarnęło przerażenie, gdyż uzmysłowił sobie , że obrzęd kolędowania jest w fazie zaniku, a …nie przypominane, nie reaktywowane kolądki – jeszcze trochę, a przepadną zupełnie. Odkrycie to niejako wymusiło zwrot zainteresowań i planów badawczych F. Kotuli w ich kierunku. Jako pierwszy, w poszukiwaniu kolęd, został przebadany region przeworski. Eksploracja Przeworskiego miała miejsce w ramach obozu naukowo-badawczego zorganizowanego przez Muzeum w 1965 r. Jej efekty w postaci bogatego zbioru kolęd zachęciły F. Kotulę do penetracji kolejnych regionów. I tak zebrał repertuar kolędniczy Rzeszowiaków, Lasowiaków , Pogranicza Polsko-Ruskiego, oraz Ropczyckiego i Mieleckiego. Pominięty został region Pogórza, gdzie Kotula zdążył przeprowadzić jedynie badania sondażowe. „Podgórze jest tak rozległą krainą, tak specyficzną – pisał- że stanowi temat odrębny. Czeka na ofiarnego oracza i głęboką orkę.”
W 1970 r. została opublikowana książka doc. Kotuli „Hej, leluja, czyli o wygasających starodawnych pieśniach kolędniczych w Rzeszowskiem”, w której przedstawił wybór zebranego materiału kolędowego, okraszając go licznymi komentarzami w typowej dla siebie formie reportażu etnograficznego. Zamieszcza w nich szczegóły związane z obrzędem kolędowania i przeżyciami, jakich doznał w trakcie swoich wypraw teren, a także spostrzeżenia dotyczące regionalnych cech poszczególnych okolic, oraz różnic między nimi. Szczególne miejsce w publikacji zajmują osoby informatorów: „Na strony książki – pisze – wprowadzam dużo osób, z którymi stykałem się bezpośrednio. (…) Wielu (…) wspominam sercem przepełnionym wdzięcznością. (…) Dzięki nim prześliczne kwiaty kolą dek będą długo żyły, a kiedyś może ponownie rozkwitną w całej swej krasie. Hej, leluja!”

 

Skip to content