Karnawał w Rzeszowskiem cz.1.

Kulig w pałacu Tarnowskich na Szlaku w Krakowie, 10 luty 1880 r.   

Fragm. karty Album Mycielskich, Muzeum Samorządowe Ziemi Strzyżowskiej.

 

Szlacheckie kuligi w Rzeszowskiem
Opisany na łamach c
zasopisma „Czas” z 1867 roku kulig szlachecki w Rzeszowskiem w znacznym stopniu nawiązywał do tradycji karnawałowych Lwowa. Wśród szlachty po upadku powstania styczniowego modnym stało się przebranie regionalne nawiązujące do krakowskiej tradycji ludowej.
„Przybywszy na miejsce, tj. do zajezdnego domu zastałem tam już mnóstwo znajomych i przyjaciół, którzy dowiedziawszy się, ze mam przyjechać, wybiegli z izby na d
wór już poprzebierani i zamaskowani, i zaczęli mię witać zmiennym głosem,a tak akcentem prawdziwie chłopskim, żem ich istotnie poznać nie mógł […]. Niezwykły ruch i żwawe rozmowy, prowadzone prawdziwie po chłopsku , uwydatniały dobrze zrozumiałego ducha krakowskiego wesela. […] całe wesele pomieściło się w kilkunastu bryczkach. Ruszywszy tęgim kłusem, w momencie stanęliśmy przed folwarkiem, gdzie pozsiadawszy uszykowaliśmy się w pary następującym porządku: pierwszą parę stanowili państwo młodzi, druga starosta ze starościna, trzecią marszałek ze starszą drużką, czwartą drużba z młodszą drużka; resztę zaś składali weselni, którzy również w parach stanęli. Uszykowawszy się w takim porządku, muzyka zagrała marsza – krakowiaka, a my postąpili pod same drzwi, gdzie postawszy krótką chwilkę wyszedł nareszcie szanowny gospodarz ze swoją godną małżonką i zaczęły się obopólne przemowy wierszem i prozą, kończące się zaproszeniem gospodarza i raczeniu chlebem i solą na wstępie. Muzyka grać nie ustawała, a więc wszedłszy do pokoju zaczęliśmy zaraz krakowiaka przyśpiewując przy tym do okoliczności improwizowane krakowiaki, które w słuchających przyjemne uczucie wzbudzały […]. Nareszcie starosta uszykował koło, w którym się wszystkie pary mieściły, i zaczął tańczyć wraz z starościną z każda parą z osobna dokoła, co gdy ze wszystkimi parami skończył, druga para to samo robiła, a następnie wszystkie. […] Po skończonym krakowiaku krótka pauza była odpoczynkiem , a wreszcie zaczął się mazur, ale z taka zapalczywością, że czegoś podobnego już dawno nie widziałem. […] Długo byłby trwał ten ochoczy mazur, gdyby go nie przerwało wystąpienie gospodarza, który chcąc najprzód poznać swoich gości, a potem ofiarował zasiłek, prosił ażeby zdjęli maski, co gdy nastąpiło, niemało było pociesznych żartów i śmiechów pochodzących z dziwnego zrządzenia przypadku, kto z kim stał w parze, tańczył, mówił, a nie mógł odgadnąć właściwego nazwiska…”

Organizowane zwłaszcza w czasie karnawału różnego rodzaju bale i fety były okazją do zawarcia znajomości, stając się także targowiskiem matrymonialnym.

Gimnazjaliści na kuligu, Rzeszów, atelier Edwarda Janusza, okres międzywojenny.

Fot. ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Rzeszowie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Skip to content